Skip to content

Jak inwestować – poradnik (część 1)

Jak inwestować - poradnik - część 1

Co prawda przysłowie mówi, że od przybytku głowa nie boli, ale osoby poszukujące sposobu na ulokowanie oszczędności mogłyby jednak zaprotestować, szczególnie w dzisiejszych czasach. Co wybrać? Generujące obecnie realne straty lokaty? Fundusze inwestycyjne? Obligacje, akcje? A może, przynoszące w ostatnich latach wyjątkowo wysokie zyski, nieruchomości? Postaramy się odpowiedzieć na to pytanie w kilku kolejnych tekstach.

Zacznijmy jednak od tego, że pytanie „w co inwestować” często jest… źle postawione. Po pierwsze, sugeruje, że istnieje tylko jeden rodzaj inwestycji, na którą w danym momencie powinniśmy się zdecydować – a to zwykle błędny trop. Po drugie, w wielu przypadkach nie jest poprzedzone pytaniem o to, w jakim celu lokujemy pieniądze. Tymczasem warto sobie je zadać, bo odpowiedź może bardzo zawęzić pole naszych poszukiwań, dzięki czemu wybór będzie prostszy.

Oraz, co zdecydowanie ważniejsze, nasze decyzje będą po prostu trafniejsze.

Zatem zapytajmy: w jakim celu lokujemy pieniądze?

Po co inwestujemy?

Odpowiedzi może być całkiem sporo: na przykład, możemy chcieć odkładać bieżące nadwyżki na nadchodzące wakacje. Możemy zamierzać zbudować kapitał na wsparcie przyszłości dziecka, które dziś jest jeszcze w przedszkolu czy podstawówce, ale ani się obejrzymy, wyprowadzi się z domu rodzinnego, by zacząć samodzielne życie. Może to być nasza przyszła emerytura. Może to być poduszka finansowa na tzw. czarną godzinę i nieprzewidziane wydatki. Wreszcie, możemy dysponować też oszczędnościami „bez celu”, co do których oczekujemy po prostu, że nie będą leżeć na koncie bankowym i tracić na wartości.

W dodatku, jeśli spojrzeć na tak podane przykłady – a ta lista jest daleka od kompletnej – to widać jasno, że każdy z nas może chcieć jednocześnie oszczędzać na kilka celów.

Dlaczego wyraźne określenie celu (lub celów) jest ważne? Bo każdy z nich może wymaga innej strategii.

Cel wyznacza środki

Przede wszystkim, cele te różnią się czasem, przez który będziemy gromadzić (lub utrzymywać) oszczędności, czyli tzw. horyzontem inwestycyjnym. Nadchodzące wakacje to kwestia najbliższych miesięcy, emerytura – nawet paru dekad. Z kolei środki „na wszelki wypadek” mogą się nam przydać za tydzień lub… wcale.

Mniej oczywista jest różnica pod względem ryzyka, jakie jesteśmy skłonni zaakceptować w odniesieniu do każdego z tych celów oraz zysku, jakiego oczekujemy.

Oczywiście w odpowiedzi na pytanie o oczekiwany zysk często odpowiadamy „jak największy”, ale musimy mieć świadomość, że wyższy potencjalny zysk może pociągać za sobą wyższe ryzyko.

Czy oznacza to, że – jeśli jesteśmy ostrożni – powinniśmy zrezygnować z bardziej zyskownych inwestycji, takie jak akcje, jako zbyt ryzykownych?

Na szczęście nie. Istnieją sposoby, by zmniejszyć ryzyko.

Zarządzanie ryzykiem

Jednym z nich jest oparcie naszych inwestycji o wiedzę i doświadczenie profesjonalistów. Potrafią oni skuteczniej identyfikować obszary ryzyka dzięki swoim wysokim kwalifikacjom w danej dziedzinie, ale także dzięki temu, że poświęcają oni na to dużo więcej czasu niż większość z nas. Indywidualni inwestorzy zwykle nie mogą sobie pozwolić na to, by analizować potencjalne inwestycje 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu. Tymczasem właśnie to robią profesjonaliści.

Na szczęście także przeciętny Kowalski ma pewne atuty po swojej stronie, gdyż nie tylko ryzyko i zysk są ze sobą związane. Swoisty system naczyń połączonych tworzą wszystkie trzy parametry, czyli zysk, ryzyko i czas inwestycji. Im dłuższy czas inwestycji, tym mniejsze ryzyko. Spójrzmy chociażby na tak ryzykowny instrument jak akcje, na przykładzie indeksu WIG. Dziś (połowa lutego 2022), po serii spadków jest on co prawda na poziomie o kilkanaście procent niższym, niż w czasie szczytów z października-listopada 2021, ale jeśli spojrzeć wstecz o 10 lat, zysk wynosi solidnie ponad 50%.

Wraz z wydłużaniem się czasu inwestycji, średnie roczne stopy zwrotów z poszczególnych rodzajów inwestycji zbliżają się do wartości typowych dla danego rynku. Dotyczy to w zasadzie wszystkich dostępnych instrumentów oszczędzania czy inwestowania: lokat, obligacji, akcji oraz oczywiście nieruchomości. Co jednak ważne, ryzykowne instrumenty (np. akcje) „wymagają” dłuższego czasu, aby „wyrównać” ewentualne wahania stóp zwrotu, bezpieczniejsze – krótszego. W przypadku lokat bankowych trudno nawet mówić o wpływie czasu na ryzyko, bo jest ono tak niskie, że w zasadzie pomijalne.

Jest jednak pewien warunek: inwestycja powinna być odpowiednio zdywersyfikowana (czyli zróżnicowana – wrócimy do tego zagadnienia w kolejnych tekstach). Jeśli zainwestujesz w upadającą spółkę giełdową, obligacje bankruta czy nieruchomość z przykrymi „niespodziankami”, upływ czasu raczej nie pomoże. Jeśli jednak będzie to tylko część Twoich inwestycji na danym rynku, zyski z pozostałych zapewne zrekompensują straty na owej „pechowej” inwestycji.

Czy dywersyfikacja jest zawsze w naszym zasięgu?

Cudzysłowu przy słowie „pechowej” używamy tu zresztą nie bez powodu. W optymalnie zdywersyfikowanym portfelu inwestycyjnym, obecność słabych i mocnych inwestycji jest najzupełniej naturalna. Można powiedzieć, że ich wpływ jest z góry wliczony w inwestycję.

Oczywiście, zakresem owego „pecha” można w sporej mierze sterować. Na rynku nieruchomości możesz na przykład koncentrować się na okazjach cenowych lub ich unikać. Okazje są oczywiście bardziej ryzykowne – łatwiej trafić na prawdziwą inwestycyjną perełkę, ale niestety łatwiej też kupić lokal z ukrytymi wadami fizycznymi lub prawnymi.

Tu zresztą ujawnia się przewaga profesjonalistów. Doświadczenie, jakie z czasem zdobywają indywidualni inwestorzy, zmniejsza poziom ryzyka, ale nie w takim stopniu, w jakim robią to profesjonaliści. Rzadko kiedy będziesz dysponował chociażby takim szerokim dostępem do informacji (i wiedzą, jak z nich korzystać), jak na przykład rzeczoznawcy majątkowi.

W dodatku, dywersyfikacja jako sposób minimalizacji ryzyka, w przypadku bezpośredniej inwestycji w nieruchomości jest dla większości z nas praktycznie nieosiągalna. W końcu ilu Polaków stać na kupno kilku czy kilkunastu mieszkań lub domów?

Na szczęście są sposoby, by skorzystać ze wzrostów na rynku nieruchomości, nie angażując jednocześnie setek tysięcy złotych na pojedynczą (!) inwestycję. Napiszemy o tym w ostatniej części naszego mini-cyklu, teraz jednak wróćmy do celów, jakie przyświecają naszym inwestycjom, i ich wpływu na wybór inwestycji. Zostały bowiem jeszcze dwa istotne elementy. Być może są one dość oczywiste, ale mimo wszystko warto o nich napisać.

Zysk, ryzyko i horyzont inwestycyjny to nie wszystko

O jednym z nich już zresztą pośrednio wspomnieliśmy: to minimalna kwota inwestycji. W przypadku niektórych instrumentów, minimalna kwota niezbędna do rozpoczęcia inwestycji (lub kwota dopłaty) może je wykluczać. Nieruchomości są tu dobrym przykładem, ale nie jedynym. Istnieją instrumenty finansowe, dla których próg wejścia to nawet setki tysięcy złotych.

Kolejnym istotnym czynnikiem jest płynność, czyli możliwość spieniężenia inwestycji w określonym czasie i w oczekiwanej cenie. Dobrymi przykładami są tu lokaty i nieruchomości. Środki z tych pierwszych są dostępne w zasadzie od razu, natomiast uwolnienie środków z nieruchomości wymaga  zdecydowanie dłuższego czasu. Już sama transakcja sprzedaży nieruchomości jest relatywnie długotrwała (szczególnie jeśli nabywca kupuje na kredyt), a do tego trzeba doliczyć czas niezbędny na znalezienie nabywcy. Nawet jeśli uda Ci się znaleźć kupca, który od razu zapłaci 100% zaliczki, to nie ma co liczyć na to, że zaoferuje dobrą cenę. Jeśli sprzedajesz szybko, to najczęściej sprzedajesz tanio.

Jak inwestować?

Jak więc powinniśmy inwestować? Przede wszystkim należy zidentyfikować cele, na które będziemy oszczędzać, i każdemu z nich przypisać konkretną część środków. Następnie, dla każdej z takich transz zastosować następujące reguły:

  • Im bardziej odległy w czasie jest Twój cel, tym bardziej zyskowne (czyli tym samym bardziej ryzykowne) instrumenty możesz wybrać,
  • Im bliższy jest ten cel, tym, oczywiście, wybieraj bardziej bezpieczne sposoby,
  • Im cenniejszy jest dla Ciebie dany cel, tym bezpieczniejsze instrumenty wybieraj; będzie to oznaczać niższe zyski, ale też i większą pewność, że w konkretnym momencie czasu będziesz mieć taką kwotę, jaką zaplanowałeś,
  • Jeśli odkładasz jakąś kwotę na nagłe czy nieoczekiwane wypadki („czarną godzinę”), płynność i przewidywalność powinny być dla Ciebie najważniejsze; w odniesieniu do takich środków, trzeba przeprosić się z lokatami czy rachunkami oszczędnościowymi. Owszem, inflacja będzie zapewne „przejadać” te środki, ale tu ważniejsza jest szybka dostępność i pewność kwoty.

Wreszcie, nie powinieneś zastanawiać się, który instrument finansowy wybrać – ale raczej które instrumenty i w jakich proporcjach. Nawet jeśli wyznaczyłeś sobie tylko jeden cel gromadzenia oszczędności, to często rozdysponowanie środków pomiędzy kilka różnych lokat kapitału będzie optymalnym rozwiązaniem.

O tym, dlaczego tak jest oraz o doborze konkretnych instrumentów finansowych, piszemy w kolejnym tekście.